Toż to klasyk, wprost z losowego podręcznika do przyrki.
Przedstawiciele rodzaju chełbia (najbardziej kojarzącego się z gatunkiem chełbi modrej) to światowi koledzy, kosmopolityczni nawet. Podczas gdy jeden gatunek zaobserwujemy w Bałtyku, jego bliski taksonomiczny krewny może zamieszkiwać nawet wybrzeże Nowej Zelandii. Ich różnorodny rozmiar i kolory sprawiają, że bardzo trudno je identyfikować; ciężko nawet stwierdzić, ile dokładnie mamy gatunków. Najprawdopodobniej nikt – ale mnie poprawcie – nie zamierza łapać każdej istniejącej meduzy i badać jej materiału genetycznego, żeby dokładnie ocenić liczbę gatunków.
Możemy wszyscy po prostu podziwiać te urokliwe, wodne stworzenia.
Autor: Artic Wolf