Menu Zamknij

Pterois volitans ­– Ognica pstra

Wszyscy kochamy zwierzęta, które jasno określają potrzebną im przestrzeń osobistą. Jak tutaj więc nie podziwiać tej ognicy pstrej?

Będąc jedną z największych przedstawicieli swojego rodzaju, Pterois volitans osiąga potężne 47 centymetrów, z czego naprawdę dużą część stanowią płetwy. Tak, dziwne witki naszej ryby nadal są płetwami anatomicznie, po prostu w trakcie ewolucji straciły łączącą poszczególne promienie tkankę i machają sobie teraz takimi dziwnymi płetwami. Co prawda płetwa ogonowa, odbytowa oraz tłuszczowa pozostają bardziej standardowe i zwyczajne (przynajmniej z wyglądu), ale wynika to z faktu, że ognica musi się poruszać, cóż, tak trochę. Teoretycznie to bowiem najodważniejsza ryba w oceanie!

Teoretycznie, bo ognica wcale nie jest odważna, ona po prostu nie potrzebuje uciekać. Ktoś chce Cię zjeść? Wystaw kolce jadowe i relaksuj się swobodnym unoszeniem w wodzie. Nurek przeszkadza Ci w randce? Rusz w jego stronę, a ten Homo sapiens zwieje na najbliższy ląd. A wiecie, jaki jest największy haczyk w kwestii tej całej ognicy? Jej kolce jadowe są w tych „normalnych” płetwach.

Jasne, wydaje się to nieintuicyjne. Przecież kolce jadowe powinny być te najbardziej wystające, to logiczne. Uznajmy jednak, że przedstawiciele rodzaju Pterois są na tyle uprzejmi, że wolą najpierw postraszyć wyglądem i dopiero potem wywracać się do nas płetwą ogonową. To jednak tyle z ich uprzejmości – są bowiem doprawdy okrojonym gatunkiem inwazyjnym.

Jasne, są okropnie jadowite i praktycznie żadne stworzenie morskie o zdrowych zmysłach nie chce ich jeść, gdy w tym czasie one same jedzą wszystko. Jeśli ryba jest mniejsza od nich to z pewnością jest smaczna i zostanie zjedzona, proste. A inne ryby, niejadowite, wolniejsze lub po prostu nieśmiałe, będą pływać głodne. Z tej ognicy to po prostu oceaniczny deweloper próbujący wykurzyć wszystkich innych zawodników mniej przygotowanych do rynku nisz ekologicznych.

Nie wiem jak wy, ja żądam regulacji prawnej w kwestii zajmowania miejsca w łańcuchu pokarmowym. Trochę papierkowej roboty ale warto.

Autor: Brian Gratwicke

Opublikowano wRyby

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.