Sieciarki to dziwne owady, troszkę niby ważki, ale takie skromniejsze, mniej okazałe, bardziej nieśmiałe. W kwestii wyglądu, znaczy się – bo w kwestii polowania to całkiem inna bajka.
O ile dorosłe osobniki rodzaju Lomamyia są fanami kwiatowego nektaru, tak dieta ich poprzednich stadiów rozwojowych jest znacznie bardziej treściwa. Larwy odżywiają się termitami i jest to pewien wyczyn. Termity potrafią być bowiem nawet kilkanaście razy większe od larw! Na szczęście dowiecie się zaraz o tajnej broni… chemicznej.
Być może znacie organizmy wytwarzające odstraszające zapachy, zaczynając od amerykańskich skunksów a kończąc na pluskwiakach; czy wpadlibyście jednak na pomysł, że ów zapach może być tak straszny, że zwala z nóg? Właśnie na czymś takim bazują nasze młodociane osobniki tego konkretnego rodzaju sieciarek. Są one w stanie zupełnie naturalnie i fizjologicznie wytwarzać gaz, który jest trujący dla termitów. Podczas gdy ewidentnie nie ma zapachu odstraszającego – termity nie uciekają po zetknięciu się z nim – to prowadzą do nieuchronnej śmierci nawet kilka osobników przebywających w pobliżu takiego zgłodniałego Lomamyia. Dla wielu naukowców najbardziej fascynujący był jednak sposób produkowania toksycznej chmurki. Odpowiedzialny za nią jest wyłącznie odbyt.
Tak, larwy sieciarek potrafią zapierdzieć termity na śmierć. Nazywajmy rzeczy po imieniu.
Autor: Mike Chapman