Wiecie, jak czasem w filmach albo innych tam bajkach dla dzieci są zwierzęcy bohaterowie, którzy niby pochodzą z istniejącego gatunku, ale jednak są całkowicie odmienni kolorystycznie? Żeby maskotki w markecie się lepiej sprzedawały? To szerokodziób purpurowy jest taki – ale istnieje.
Ten mieszkaniec południowo-wschodniej części Azji to wyjątkowo towarzyski koleżka. Trzyma się w liczących kilkanaście osobników w grupkach, tworzy wspólne gniazda i naprawdę równomiernie dzieli się obowiązkami rodzicielskimi niezależnie od płci.
W tych grupkach też sobie chętnie żeruje, podjada jakieś świerszcze czy inne owady, wiecie, białko, tłuszczyk, smakowitości najprawdziwsze. Idealne posiłki dla piskląt.
Ale co tak naprawdę najbardziej mnie śmieszy w szerokodziobie purpurowym to fakt, że przypomina australijskie kukabury chichotliwe.
Tylko takie wymazane szkolnymi farbami.
Autor: JJ Harrison