Menu Zamknij

Belgica antarctica

Nie ma co ukrywać, że większości z was spodobała się idea „zimnych zwierzątek”. Dzisiaj więc zaproponuję wam owada. Największe zwierzę lądowe Antarktydy. Całe 3 milimetry.

Belgica antarctica jest bezskrzydłą muchówką, która 99% swojego życia spędza jako larwa. Jej życie samo w sobie nie jest właściwie jakoś szczególnie interesujące – nasza mucha porusza się mało, zjada glony i mikroorganizmy i na przestrzeni dwóch lat zaledwie tydzień spędza w dorosłej, zdolnej do rozmnażania formie. Sposób w jaki to robi jest jednak imponujący.

Owady nie lubią zimna, proste i oczywiste. Tak samo jest w przypadku tego owada, nie jest on jakimś niesamowitym wyjątkiem ewolucyjnym, po prostu zna dobre sposoby na przetrwanie. Potrafi on zakopać się tak, że temperatura wynosi około zero stopni. Brak skrzydeł to adaptacja, jeśli owad nie lata to nie jest wystawiony na lodowate powietrze i może się swobodnie zakopać. Zero stopni to jednak nadal zimno, wkraczają więc tutaj dodatkowe mechanizmy. Rozchodzi się tutaj o mechanizmy komórkowe, czyli umiejętność tworzenia kryształów przeróżnych substancji w kontrolowany sposób.

Klasycznie, kiedy woda zamarza to zwiększa ona swoją objętość. Komórki w sporej części składają się z wody i z reguły niezbyt mają ochotę na pękanie od lodu. U Belgica antarctica zawczasu powstają więc kryształy różnych cukrów, które wspomagają także struktury białkowe i lipidowe. A cały sekret tkwi w dużej mierze w genetyce naszych zimnych zwierzątek.

Otóż Belgica antarctica posiada jeden z najmniejszych owadzich genomów; taką kwestię zawdzięcza znacznemu oczyszczeniu swojego materiału genetycznego ze „zbędnych” partii niezawierających konkretnych genów.  Zostały te funkcjonalne, ale też nie wszystkie. Nasz owad posiada na przykład niewiele genów odpowiedzialnych za warunkowanie zmysłu węchu. Nie potrzeba to i nie ma.

Trzeba żyć oszczędnie, także genetycznie.

Autor: Richard E. Lee Jr.

Opublikowano wOwady

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.