Niczego tak nie kochacie jak ryb głębinowych, więc proszę, kolejna przepiękna rybeczka z samego dna piek… oceanu, znaczy się.
Co prawda może nie z dna – bo żyje ona na głębokości ponad kilometra – ale z dostatecznie mrocznych głębin, by nam wydawała się obca. Absolutnie czarna, z zębiskami i bioluminescencyjnym wabikiem na zdobycze, normalnie książkowa ryba głębinowa. Dodatkowo, to ten przypadek oceanicznego stworzenia, gdzie samce są pasożytami. Wiem, brzydkie określenie, ale jak nazwać dziesięciokrotnie mniejsze od samic organizmy, które się do nich przyczepiają?
Nie mi osądzać czyjś styl życia, ale jednak niesmak zostaje.
Źródło: NORFANZ