Słoneczko, opalanie… no właśnie tego mi brakuje.
Ten jakże przyjemnie odpoczywający sobie żółwik jest przedstawicielem Chrysemys picta, jedynego gatunku w swoim rodzaju. To Amerykanin z krwi i kości – zasięg jego występowania sięga od południowej części Kanady po północny Meksyk. To bardzo duży zasięg jak na kogoś, kto ledwie przekracza dwadzieścia centymetrów i jeszcze porusza się żółwim tempem. Ale to jest twardy zawodnik i nie mam tutaj na myśli wyłącznie jego anatomii.
Gady to są proszę was takie stworzenia, co lubią, jak jest ciepło. Nie da się ukryć, im bliżej równika tym więcej gadów. Tymczasem nasz żółwik malowany od równika jest dosyć daleko i często obraca się w dość zimnych rejonach w gruncie rzeczy. Jak sobie z tym radzi? Otóż w związku z faktem, że w szaliczkach mu nie do twarzy nasz kolega się hibernuje. Wiem, nie imponuje to wam, dużo zwierząt hibernuje. Jednak mało zwierząt hibernuje BEZ TLENU.
Chrysemys picta do zimy przygotowuje się od wyszukania kryjówki. Preferuje on brzegi różnych wód stojących lub już puste jamy zwierząt ziemno-wodnych; czasem konieczność zmusza go jednak do hibernowania pod wodą. Lokalizacja nie jest aż tak istotna, ważne, żeby był muł. W mule można fajnie się zakopać, fajnie obniżyć temperaturę ciała, fajnie przestać oddychać. Tak po prostu.
Żółwik malowany opiera swoje umiejętności zamarzania (bo nazywajmy rzeczy po imieniu) na kilku, a właściwie kilkunastu mechanizmach, teoretycznie wspólnych dla wszystkich zwierząt wchodzących w hibernację. Szczegół jest jednak taki, że Chrysemys picta nie tylko spowalnia swój metabolizm, on właściwie przerzuca go na wersję beztlenową. W jego wersji beztlenowej metabolizmu komórkowego (w dużym uproszczeniu oczywiście, ja tutaj nie będę wam robić wykładu z biologii) produkowana jest duża ilość kwasu mlekowego. Co prawda sam kwas mlekowy może brzmieć niegroźnie, ale biochemii nie oszukasz i im więcej kwasu będzie się gromadzić, tym bardziej niszczycielsko będzie on działał na komórki. Wyjście? Trzeba zrobić specjalny, bezpiecznie wydzielony magazyn na ten produkt uboczny metabolizmu. Takim magazynem staną się kości, w tym rzecz jasna skorupa. Układ kostny spokojnie więc sobie magazynuje ten kwas mlekowy, a nasz żółwik równie spokojnie śpi. Po kilku miesiącach budzi się z tego snu bez jakiegokolwiek uszczerbku na zdrowiu.
Ale pewnie ze skwaszoną miną, bo i tak nie zdążył się wyspać.
Autor: LennySouthSide, Wikimedia Commons
Jeśli możesz, wesprzyj mnie finansowo poprzez serwis Patronite /odjechanezwierzatka