Menu Zamknij

Aphrodita aculeata – Mysz morska

No więc tak. Dzisiaj zacznijmy od określenia na co patrzymy.

Patrzymy otóż na wieloszczeta (pochodzącego z taksonomicznej grupy spokrewnionej z pierścienicami) o długości mniej więcej 10 centymetrow. Sprawiający wrażenie owłosionego, ten koleżka tak naprawdę pokryty jest sztywnymi szczecinkami, raczej zniechęcającymi do głaskania. Szczecnki te odpowiedzialne są za pewne mienienie się czy też opalizowanie. Chociaż niektóre końcówki są przez większość czasu czerwone, pod odpowiednim światłem nabierają niebieskich i zielonych odcieni.

Dyskoteka na grzbiecie oczywiście odgania drapieżniki i pozwala naszym wieloszczetom na spokojne prowadzenie życia padlinożercy (chyba, że mają ochotę na żywego kraba, to powstrzymywać się nie będą).

Tylko skąd nazwa? Polska od tego, że po wyrzuceniu a brzeg to stworzenie miało rzekomo przypominać mokrą, martwą mysz. Jest jednak zupełnie inna geneza nazwy łacińskiej; chodzi tutaj z kolei o stronę brzuszną, która ma przypominać… kobiecy srom. Spoiler – mi nijak nie przypominają. Druga wersja jest taka, że liczne „włoski” miały kojarzyć się z kobiecym łonem.

Co Ci biolodzy sobie kojarzą to ja nie mam słów.

Autor: Michael Maggs

Opublikowano wWodne bezkręgowce

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.