Dzisiaj Dzień Darwina i chociaż co prawda z samego naukowca zwierzątka per se nie zrobię, to porozmawiać możemy sobie o jego ziębach. Tylko nie do końca. Po pierwsze, to właściwie nie są zięby Darwina – zięby stanowią zupełnie autonomiczne byty prawne. Po drugie – to nawet nie są zięby!
Pochodzące już z dwudziestego wieku pojęcie „zięby Darwina” obejmuje grupę ptaków (zaliczanych do rodziny tanagrowatych), którą Karol Darwin zgromadził podczas swojej podróży na Galapagos. Dlaczego pojęcie to pochodzi z już z dwudziestego wieku? Otóż sam Darwin niezbyt się owymi „ziębami” przejmował. Będąc w podróży zbierał okazy w celu prowadzenia badań i poszukiwania punktów odniesienia; jednak w tym przypadku, różne osobniki zostały po prostu wrzucone do worka (!) i oddane do identyfikacji ornitologowi Johnowi Gouldowi. To dopiero on stwierdził, że te ptaki, które Darwin pochopnie uznał za zięby, stanowią zupełnie nową grupę, dodatkowo wyjątkowo zróżnicowaną. Chociaż podobnych rozmiarów, różne okazy posiadały znacznie odróżniające się od siebie cechy, w szczególności dotyczące budowy dzioba. Jak w dużych ilościach występuje się na małym terenie, a jeść się chce… trzeba się postarać. Ewolucyjnie oczywiście.
Trzeba wyewoluować specyficzny dziób, który pozwoli na uzyskiwanie pokarmu z trochę innych źródeł niż sąsiedzi. Bardzo proste, prawda? Takie zadanie w sam raz na weekend.
Autor: John Gould
Rodzaje należące do zięb Darwina to Geospiza, Camarhynchus, Certhidea i Pinaroloxias.