Menu Zamknij

Neureclipsis

Chruściki – znacie, lubicie, macie teraz ochotę? Czy może właśnie w tej chwili dowiedzieliście się, że każde z nas może mieć na myśli coś innego?

Chruściki (znane również jako chrust) przez zdecydowaną część w życia były dla mnie po prostu faworkami. Te nieco podrzędne symbole Tłustego Czwartku zupełnie nie kojarzyły mi się bowiem z przedstawicielami rzędu Trichoptera, urokliwej taksonomicznej grupie owadów o latających imago i tłuściutkich, wodnych larwach. O larwy się słuchajcie się dzisiaj będzie głównie rozchodzić.

Młodociane chruściki wyglądają jak gąsienice – tylko takie jakieś brzydkie. Kiepską urodę rekompensują sobie za to specyficznymi strukturami*, przede wszystkim domkami lub sieciami. Domki to określenie na nagromadzone materiały wodne, takie jak drobniutkie kamyczki, muł czy resztki drewna. Ba, zdarzają się nawet inne, żywe stworzenia!

Jest jednak druga, również całkiem popularna opcja. Tworzenie sieci, zdecydowanie bardziej wyrafinowanych struktur to już bardziej imponujący wyczyn. Efekty widać na zdjęciu, podłużna, wąska sieć służy jako pewnego rodzaju korytarz dla fauny, która będzie zżerana na jakieś smakowite posiłki.

Ale wiecie, jakby co to chruściki to nie są jakieś ekosystemowe lenie i darmozjady. Wprost przeciwnie, to gatunki wykorzystywane do biomonitoringu jakości wód, znaczący element makrobentosu.

Upierdliwy oczywiście dla segregacji materiału i wielogatunkowego oznaczania, ale wiecie.

Te koleżki po prostu lubią być pożyteczne.

Zdjęcie autorstwa Pawła Buczyńskiego, którego żonę – badaczkę chruścików – również pozdrawiam! A to wszystko w dniu chruścików. Tych owadzich rzecz jasna.

*Istnieją inne struktury i budowle chruścików ale no wszystkiego w jednym tekście nie zmieszczę, prawda?

Opublikowano wOdjechane okazje

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.