Mało prawdopodobne jest, aby kiedyś pojawiło się tutaj stworzenie równie piękne co Gigantura*, ale próbować można. Oto więc tak zwany SIERŻANT PIEKARZ.
Z twarzy to raczej ani nie piekarz, ani nie sierżant, ino maruda i narzekać wybitny. Pewnie jeszcze zaraz wam powie, że mama kazała wam zejść z komputera, bo teraz jego kolej. I zagra sobie albo w symulator nurkowania (bo nie jest rybą szczególnie głębinową) albo coś wojskowego. Powinien sobie na ten stopień zasłużyć, tak?
Latropiscis purpurissatus nie jest i nie był absolutnie żadnym żołnierzem, jakże hojni naukowcy postanowili opatrzyć go taką (angielską) nazwą po odkrywcy. Sierżant Baker (właśnie piekarz w gruncie rzeczy, ale to nazwisko a nie drugi etat) był najprawdopodobniej pierwszym wędkarzem, który tej rybeczki posmakował.
Wyjątkowo smaczna podobno nie była, ale prawdziwe urozmaicenie marynarskiego jadłospisu.
Autor: Richard Ling
Jeśli możesz, wesprzyj mnie finansowo poprzez serwis Patronite /odjechanezwierzatka