Było tutaj już kilka gwiazd Hollywoodu, ale dzisiaj poznacie dźwiękowca.
Każdy z was z kinem miał jakąś styczność, mniejszą czy większą, z filmami lub serialami. I to na pewno jakimiś amerykańskimi. Jeśli miały w nich miejsce sceny na dworze, szczególnie nocą, jest duża szansa, że pojawiały się w tle odgłosy żab. Ale takie specyficzne, opisywane jako „ribbit”.
Być może już jako dzieciaki, zastanawialiście się czy dobrze, czy źle słyszycie. Ja się zastanawiałam, bo nijak nie pasował mi ten odgłos do naszego „kum kum” czy choćby ropuszego „rech rech”. Przyjęłam więc, że wszystkie żaby poza Polską najwyraźniej brzmią inaczej. Aż dowiedziałam się, że Hollywood… nas oszukało.
Ten nietypowy, ale charakterystyczny RIBBIT to dźwięk występujący u zaledwie kilku gatunków i podgatunków płazów zamieszkujących okolice Kalifornii i pewnych terenów zachodniego wybrzeża USA. Kilka dekad temu niektórzy produceni w wytwórniach filmowych stwierdzili, że nagrają te dźwięki i będą dokładać do filmów. Nikomu płacić nie trzeba, jak samemu zrobi się nagrania w pobliskim lesie, prawda?
A sama nasza dzisiejsza żabcia jest bardziej urokliwa niż jej ribbitowanie, widać wyraźnie. Przyjemny kolor u niektórych osobników przechodzący w brązy na przestrzeni kilku tygodni. Stylowa opaska na oczy, ciężka do zrozumienia pozycja taksonomiczna.
I cudna osobowość, zapewniam was.
Autor: Tom Benson