Nie, ta żaba nie przeszła żadnej magicznej diety i nie pozbyła się nagle kilkudziesięciu kilogramów; ona ten nadmiar skóry ma zupełnie naturalnie. Specjalne fałdki ułatwiają jej bowiem oddychanie w zimnej wodzie jeziora Titicaca.
Dzisiaj tak zwana (po angielsku) żaba mosznowa. Poważnie; tylko że ma 20 centymetrów, a to dość sporo. Porzućmy jednak rozważania o… moszno-żabach. Porozmawiajmy za to o ochronie przyrody.
Ta w pełni wodna, aktywna nocami żaba jest na celowniku kłusowników? Dlaczego? Czyżby ją zjadali? W Ameryce Południowej nie ma szczególnie wielkiej mody na zjadanie dziwnych zwierząt – jest za to pewna moda na robienie z nich cudów-niewidów. W tym przypadku, Telmatobius culeus obierana jest ze skory i mieszana z wywarami korzeni lub miodem. Ma być afrodyzjakiem oraz lekiem na wszystko.
A może być całkiem żywa i lekiem na poprawę humoru. To działanie jest gwarantowane.
Autor: Pete Oxford