Akuku! Czyż to nie diabeł błotny?!
Tak, poważnie, posiadacz tej uśmiechniętej, zadowolonej mordki nazywany jest potocznie diabłem błotnym. Nie zdziwiłabym się, gdyby ten największy płaz ogoniasty Ameryki Północnej czuł się jednak urażony takim paskudnym określeniem. Zostańmy więc przy tym pierwszym, dobra?
Skrytoskrzel. To słowo o wiele ładniejsze i nieco bardziej oddające istotę Cryptobranchus alleganiensis, choć ten kolega nie bardzo ma skrzela jako takie. Wciąż to nie znaczy, że używa jednak płuc, pfff, o co wy go podejrzewacie. Ten osiągający ponad 50 centymetrów zwierzak normalnie musi być oddechowym hipsterem.
Otóż używając płuc jako pęcherza pławnego, nasz płaz oddycha głównie przez skórę. Żeby nie dostać jednak zadyszki, musi sobie tę powierzchnię skóry zwiększać, taka widoczna gołym okiem raczej mu nie wystarczy. W tym celu posiada specjalne fałdy skórne wzdłuż linii bocznej ciała, nachodzące na siebie i znacznie powiększające sumaryczną powierzchnię skóry. Są bowiem nieustanne poruszane – nasz skrytoskrzel mieszka w wyjątkowo czystych strumieniach, wartkich i szybkich.
Wiecie, żeby nie ruszać się za bardzo – woda przepływa sama z siebie, więc nie trzeba się namęczyć, żeby oddychać.
Źródło: U. S. Fish and Wildlife Service – Northeast Region