Owady, owady, ale wiecie, czego za mała wstawiam? Chrząszczy.
A chrząszcze to super koleżki. O, na przykład ten tutaj, dwa centymetry czystej nienawiści… do ślimaków. Słuchajcie, bo ja wszystko rozumiem, można specjalizować się w jednym czy dwóch rodzajach pożywienia. Ale wytwarzanie w procesie ewolucji tak konkretnej formy fizycznej to minimalna przesada.
Po pierwsze, mordka długa jak u konia – przyrząd wpychania się tam, gdzie nie trzeba, czyli do muszli jakiegoś pechowego ślimaka konkretniej. Po drugie, nogi jak u modelki – nie tylko atut w castingach filmowych, ale przydatna cecha, gdy wasza ofiara jest fanem produkowania śluzu. Co wynika z tych dwóch rzeczy?
Jak jesteście Scaphinotus, to możecie podejść do jakiegoś ślimaka jak na szczudłach, nie tykając niczego klejącego się. A jak już podejdziecie, to luksusowo niemal wsadzicie aparat gębowy do muszli biednego mięczaka.
Praktycznie posiłek premium, dla nikogo innego. Ewolucja to gwarantuje.
Autor: Peter Pearsall/U.S. Fish and Wildlife Service