Dzisiaj, tak troche wyjątkowo, z okazji walentynek, post 18+. Czytacie na własną odpowiedzialność!
Kto mnie zna, to wie, że najbardziej kocham opowiadać o zwyczajach godowych zwierząt. Niezależnie od tego, co można o zwierzątkach powiedzieć, ich życie krąży wokół rozmnażania. Zacząć można od motyli pozbawionych aparatów gębowych i poświęcających całe krótkie, kilkudniowe życie na płodzenie potomstwa; a skończyć na wielu rajskich ptakach, które z trudem unikają ciągłego bycia zjedzonym, ponieważ dysponując różowymi czy niebieskimi piórami mającym imponować partnerce, prawie że świecą w zielonej gęstwinie roślin. Fascynujące może być więc zjawisko, w którym kopulacja nie ma prowadzić do potomstwa.
Wkroczmy wiec do świata bonobo (lub szympansów karłowatych), prawie naszych najbliższych ewolucyjnie krewnych ze wszystkich naczelnych. Pan paniscus to niezwykły gatunek, który choć badany coraz częściej, nadal zaskakuje.
Pierwszym dosyć wyjątkowymi cechami dzisiejszych gości są chęć i umiejętność całowania się. Z bliżej nieokreślonych powodów, bonobo najzwyczajniej w świecie lubią się całować, nawet z języczkiem! Najprawdopodobniej ma to budować więzi i bliskość między poszczególnymi osobnikami – jak częste przytulanie i dosyć czuła zabawa. To oczywiście jednak nie wszystko, nie bez powodu zaznaczyłam, że post jest dla dorosłych. Budowanie więzi ma bowiem wiele poziomów u szympansów karłowatych. A prawie wszystkie poziomy opierają się na seksie.
Kopulacja u bonobo służy wszystkiemu, od powitań, rozwiązywania konfliktów i godzenia się po… cóż, prostytucję. Stosunki seksualne potrafią bowiem być zapłatą za pożywienie, nawet nie trzeba ich uczyć tego zjawiska (jak u na przykład kapucynek). Przy okazji, owa kopulacja odbywa się w różnorodnych pozycjach, również twarzą w twarz, jak ludzie. Nie jest to jednak najciekawsze zachowanie bonobo.
Chociaż stosunki seksualne budują między wszelkimi osobnikami bliskość, istnieją również inne, seksopodobne zachowania. Co na przykład? Seks oralny, wspólna masturbacja, ocieranie genitaliów (u obu płci) czy tak zwany pojedynek na penisy. To zupełnie profesjonalna nazwa, nie żartuję.
Pamiętajcie, jeszcze przy tym wszystkim, dodatkowo, nie ma dyskryminacji płci i wieku. Każdy zasługuje przecież na bliskość, prawda?
P.S. Mam nadzieję, że przy czytaniu tego posta bawiliście się tak samo, jak ja podczas pisania.
Autor: William H. Calvin
Dzisiejsze odjechane zwierzątko nadesłała Julia Czernia.