Dzisiaj największy ptak lądowy z Ameryki Północnej, czyli olbrzym o rozpiętości skrzydeł do nawet 3 metrów. Niesamowity olbrzym, który powrócił z martwych.
Nie no, może troszkę przesadzam – ale tylko troszkę. Kondor kalifornijski jest bowiem jednym z fascynujących gatunków, którym zdarzyło się prawie wyginąć. Doprowadzili oczywiście do tego ludzie, którzy „przy pomocy” kłusownictwa, niszczenia siedlisk i zatruć ołowiem ograniczyli całą dziką populację Gymnogyps californianus do zaledwie kilkudziesięciu osobników! Taka bardzo, ale to bardzo niefajna sytuacja miała miejsce dokładniej w 1987 roku. Rząd USA wziął jednak sprawę w swoje ręce, wyłapał (spokojnie!) wszelkie dzikie okazy i wymieszał z nieco większą liczbą osobników z kalifornijskich zoo. Tam, chociaż nie było to łatwe, doprowadzono do odnowienia populacji i już 4 lata później zaczęto wypuszczać nowe kondory w dzikie tereny. Obecnie, pełna liczba wszystkich Gymnogyps californianus to prawie 500 osobników!
Oczywiście, wciąż jest to jeden z najrzadszych ptaków na świecie, nie sposób go jednak przegapić na kalifornijskim niebie. Nie bez powodu ten gigant został więc bohaterem wielu mitów i tradycji rdzennych Amerykanów.
No przyznajcie, już po spojrzeniu widać, że jest magiczny.
Zdjęcie zostało zakupione dzięki środkom Oficyna Multimedialna Teraz Wiedza.
P.S. Dziwactwa na zdjęciach to oznaczenia ornitologiczne, zupełnie nieszkodliwe.