Jak cały rodzaj Harpegnathos, nasza dzisiejsza MRÓWA jest prawdziwie odjechana. Nie sposób pomylić tych kolegów z innymi mrówkami, żadne nie mają tak cudownie charakterystycznych żuwaczek w kształcie… kos? Sierpów? Jak zwał tak zwał. Równie dobrze możemy nazwać je narzędziami owadziego mordu. Ładnie, prawda?
Nie o samych żuwaczkach będziemy jednak dzisiaj mówić, bo to nie o wygląd w życiu chodzi. Ogółem, nasi dzisiejsi goście przystosowani są do polowania na szybko poruszającą się ofiarę. To jedne z „najlepiej widzących” mrówek, jeśli chodzi o budowę (wielkich dodatkowo) oczu. Doskonały wzrok pozwoli im odszukać ofiarę, długie żuwaczki ja złapać, a jadowite żądło – unieruchomić do czasu obiadu. Wszystko to dzieje się w półmroku, żeby nasze mieszkanki Południowo-Wschodniej Azji się za bardzo nie przegrzały podczas polowania, biedactwa.
Ustaliliśmy już więc, że te długaśne, imponujące żuwaczki szczególnie silne nie są, po prostu szybkie. Oczywiście, wciąż nie chcielibyście dać się im uszczypnąć; większość drapieżników może mieć jednak zdecydowanie mniejsze opory. Taka gryząca, żądląca mrówka? E tam, smaczne jedzonko. Ale gryząca, żądląca i SKACZĄCA mrówka? To chyba za dużo roboty.
Tak, mrówki Harpegnathos jeszcze skaczą i to na przynajmniej kilka sposóbów. Po pierwsze, mogą polować na drobne, latające owady, chwytając je w locie. Po drugie, mogą najzwyczajniej w świecie uciekać, biorąc wszystkie 6 nóg zapas. PO trzecie, mogą tworzyć bardzo dziwne skupiska wielu skaczących osobników, które nie do końca naukowcy są w stanie wyjaśnić. Czy ostrzegają drapieżniki? Czy komunikują się z gniazdem? Czy wysyłają sygnały w stronę statku-matki zaparkowanego na ciemnej stronie Księżyca? Nie wiadomo.
Jeśli już jesteśmy przy matce – która akurat nie będzie statkiem – to musimy pomówić o strukturze społeczności i gniazda naszych Harpegnathos. Nie będą to społeczności szczególnie duże, czasem wynoszące zaledwie 60 osobników i rzadko przekraczające 200 osobników. Mają one tylko jedną królową lub co ciekawe – czasem nawet żadnej. Otóż, jeśli królowa kolonii zginie lub zwyczajnie odejdzie, jaja zawierające nowe robotnice są składane… przez same robotnice. Oczywiście nie wszystkie, ale tylko te, które wygrały trudny konkurs statusu reprodukcyjnego. To jednak zupełnie wystarcza. Jeśli takiej rozmnażającej robotnicy się zachoruje lub umrze, jej miejsce zajmuje kolejna. Potencjalnie więc cała populacja kolonii jest nieśmiertelna, robotnice nie umierają nigdy razem z królową. Praktycznie nigdy też razem nie emigrują razem, ponieważ robotnice wkładają w budowę gniazda zadziwiającą ilość pracy. Specyficzny plan będzie zawierał stos komór w postaci kulistej struktury ze specjalnym dachem i OSOBNĄ komorą na odpady.
Widzicie, nawet azjatyckie mrówki segregują śmieci. Nie macie już wymówki!
Autor: portioid, Flickr
Dzisiejsze odjechane zwierzątko nadesłał Olaf Brzozowski.