Generalnie można zauważyć, że ludzie trochę nie lubią skorupiaków – jakieś takie twarde i kanciaste. Dzisiaj postaram się jednak zmienić to nastawienie, bo dzisiaj taki puchaty, podwodny kolega.
Kiwa hirsuta znany jest jako krab (chociaż krabem nie jest!) yeti dzięki swoim długim, białym szczecinkom na przednich odnóżach. Został odkryty w 2005 roku – jacyś naukowcy bezczelnie wpakowali się wówczas na tereny kominów hydrotermalnych w pobliżu Wyspy Wielkanocnej. Znaleźli tam gigantyczne ugrupowania naszych Kiwa, wszystkie spokojnie siedzące możliwie jak najbliżej ciepłej wody.
Można powiedzieć, że wprowadziło to biologów w pewien kłopot, ponieważ budowa anatomiczna Kiwa hirsuta wskazywała ewidentnie na zapędy drapieżnicze; nie zaobserwowano jednak praktycznie żadnych zachowań jako polowania czy kanibalizm. Dopiero bliższa analiza tajemniczych szczecinek pozwoliła na zrozumienie pacyfistycznego charakteru naszych skorupiaków. Owe włoskowate struktury okazały się wspaniałym środowiskiem życia bakterii! Jakich bakterii? Najwyraźniej bardzo smakowitych, bo właśnie one stanowią podstawę diety naszych dzisiejszych gości. Ci koledzy po prostu zlizują kolonie z własnych szczecinek, ale tak ostrożnie, żeby nie przesadzić – te kolonie muszą się przecież potem dostatecznie rozmnożyć, żeby wystarczyły na kolejny posiłek. Jeśli jednak tego nie zrobią, spokojnie, Kiwa hirsuta nie pójdzie spać głodny. Wykorzysta zupełnie zdatne szczypce i schwyta dodatkową, już stricte zwierzęcą zdobycz.
Nie zajmujcie więc jego miejsca przy kominie hydrotermalnym – możecie tego pożałować.
Źródło: Ifremer
Dzisiejsze odjechane zwierzątko nadesłał Szymon Hejda.
P.S. A przez ogromne ugrupowania rozumiemy to, co zobaczycie w komentarzu.
