Chociaż te nietypowe organizmy siedzą w mojej kolejce już naprawdę dłuższy czas, zdecydowałam się je dać właśnie z okazji osiągnięcia (już ponad!) 7000 fanów. Głównie dlatego, że nie miałam pojęcia, do jakiej kategorii je wsadzić. Bo śluzice to już są naprawdę, ale to naprawdę odjechane zwierzątka.
Przede wszystkim, śluzice nie pasują mi do żadnego z moich licznych folderów. Ani z nich bezkręgowce, ani ryby – Myxini to bezżuchwowce, czyli organizmy z pewnymi elementami właściwego kręgosłupa, ale jednak bez szczęk. Choć kiedyś uważano je za formę przechodnią między bezkręgowcami a kręgowcami, obecnie przyjmuje się wersję, w której śluzice są rybami. Znaczy się, takimi rybami, którym coś się zapomniało w czasie ewolucji i musiały po to coś wrócić. Zamiast więc zachować otrzymany w wyniku ewolucji kręgosłup, Myxini zabrały się do jego redukcji.
W ten sposób, zamiast porządnego kręgosłupa (moralnego również), śluzice posiadają jego chrzęstny odpowiednik. I właśnie ten chrzęstny odpowiednik w dużej mierze odpowiada za to, co ludzie mogą określić… obrzydliwością śluzic.
Podczas gdy na przykład węgorze niekoniecznie przypadają ludziom do gustu, to jednak ktoś je tam lubi. Ciężko mi wyobrazić sobie jednak kogoś, kto lubi śluzice. W ruchu przypominają hiperaktywne dżdżownice, posiadają otwór gębowy przystosowany do wgryzania się w (martwe) ciała oraz wiele, wiele drobniutkich otworów – do produkcji śluzu, rzecz jasna.
Jak głoszą niektóre treści dotyczące śluzic, w wodzie słonej jeden osobnik o metrze długości jest w stanie wyprodukować prawie 20 litrów śluzu w ciągu kilku minut! Nie jest to jednak śluz taki, jaki kojarzyć się wam może na przykład ze ślimakami. Wydzielina Myxini jest kilkadziesiąt razy gęstsza i zachowuje formę stałą po wyjęciu z wody, przypominając wciąż stygnącą galaretkę – w tym stanie, kiedy jeszcze nie jest stała, ale już nie płynna.
Ten śluz to super sprawa, powiem wam. Nie tylko dla śluzic, które oblepiają nim skrzela drapieżników żeby zwiać, ale również dla nas. Znajdujące się w owym śluzie włókna przypominają trochę kulki włóczki, które rozwijają się przy dotknięciu. W wiadrze czy misce ta magiczna wydzielina Myxini łudząco przypomina wodę – płynna i przejrzysta. O swoim błędzie przekonamy się dopiero po wsadzeniu tam ręki.
Głównie dlatego, że może być trudno tę rękę wyciągnąć.
Autor: Richard Wasson
Dzisiejsze odjechane zwierzątko nadesłała Agnieszka Kańska.