Menu Zamknij

Tragulus – Kanczyl

Chociaż fanka nadesłała mi tego zwierzaka już dłuższy czas temu, to akurat w tym tygodniu Internet obiegło nagranie Tragulus versicolor, który pojawił się w stanie dzikim pierwszy raz od trzydziestu lat. Cóż to więc za cudak i dziwoląg, określany jako myszojeleń?
O ile sama nazwa myszojeleń jest kalką z angielskiego „mouse deer”, nasz koleżka niewiele ma w sobie z myszy lub jelenia. Znaczy, no z jelenia może trochę. I jelenie i kanczyle należą do podrządu przeżuwaczy, czyli ssaków z rzędu parzystokopnych. Podobne żołądki, podobne uzębienie i podobny, całkiem waleczny charakterek.
Chociaż kanczyle nie posiadają jakichkolwiek rogów lub poroża, posiadają dosyć ostre kły służące samcom do walki, znajdujące się u góry. Oczywiście normalnie albo na zdjęciach widujemy samice albo kły skrywane są w pyszczku, aby skraść ludzkie serca. Czyż ten bochenek chleba na nóżkach grubości ołówków byłby tak samo uroczy, gdyby na wierzchu miał wampirze kły? Każdy Tragulus dobrze zdaje sobie sprawę, że nie.
Dobra, ale jak jesteś wielkości małego psa, zagrożony wyginięciem i bez żadnych lepszych metod obrony, jak radzisz sobie z drapieżnikami? Ano powiedziałabym, że całkiem dobrze. Zwierzaki z rodzaju Tragulus są bardzo dobrymi nurkami; w razie zagrożenia, wskakują one do wody i uciekają PO DNIE, potrafiąc wstrzymać oddech przez nawet cztery minuty. Troszkę jak miniaturowe hipopotamy, można powiedzieć.
W końcu kanczyle są spokrewnione z hipopotami. I jeleniami. I wielbłądami. I w sumie to jeszcze z wielorybami.
Dziwny ten taksonomiczny rząd Cetartiodactyla, no naprawdę.

Źródło: iNaturalist
Dzisiejsze odjechane zwierzątko nadesłała Dorota Bruska.

Opublikowano wSsaki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.