Ustaliliśmy już ostatnio, że bardzo lubicie żaby. Możliwe więc, że znacie właśnie tę żabę, kupiliście kiedyś jej maskotkę, oglądaliście w niedzielnym programie przyrodniczym czy przy odrobinie szczęścia nawet widzieli na żywo. Bo owa dzisiejsza żaba jest celebrytką.
Atelopus zeteki jest zwierzęciem narodowym Panamy i symbolem szczęścia, intensywnie wyłapywanym i prezentowanym turystom w hotelach. I oczywiście krytycznym zagrożonym przez to.
Chociaż nie lubię pisać o smutnych rzeczach i żabki z reguły was rozśmieszają, dzisiaj będzie trochę inaczej. Ta żółta (oczywiście toksyczna) ślicznotka niestety nie miała szczęścia w historii istnienia swojego gatunku. Regularnie wyłapywana już nawet przez plemiona żyjące wcześniej niż XV wiek, nasza żaba stała się dla Panamy tym, czym bielik amerykański dla USA, czyli znaczącym symbolem kraju. Stworzyło to jednak z niej atrakcję turystyczną i spowodowało (najprawdopodobniej) całkowite wyginięcie w dzikim środowisku.
Co jednak jest wyjątkowego w Atelopus zeteki z naszego punktu widzenia? Otóż ta żaba może wydawać dźwięki, ale nie polega na nich – znajdujące się zazwyczaj w jej siedlisku wodospady skutecznie zagłuszają wszelkie próby komunikacji. Wiecie jednak, czego nie zagłuszają? Absolutnie zabawnego machania łapkami!
Stanowią one nie tylko jakieś pozdrowienia, ale również groźby. Zależy od płci. Samce najpierw odmachują sobie, a potem, w razie potrzeby, siłują. Rozchodzi się zawsze wówczas o jakąś śliczną, płodną samicę.
Jak zawsze. Czy w niewoli, czy w dziczy, rozchodzić się będzie o to samo.
Autor: Brian Gratwicke
P.S. Mam nadzieję, że troszkę jednak osłodziłam te pierwsze gorzkie akapity.