Z racji usilnych próśb, przyłączam się niechętnie do fali ekscytacji przetaczającej się w tym tygodniu przez internet i przedstawiam wam tak zwanego bloba, mieszkańca paryskiego zoo.
Nie zrozumcie mnie źle, zawsze miło mi widzieć, kiedy mainstreamowe media zajmują się czymś naukowym, śluzowce nie są jednak odkryciem roku, podobnie jak całe królestwo Protista. Na potrzeby tego posta uznajmy jednak, że są – i zacznijmy od początku.
W ramach wprowadzenia do tego, czym właściwie są śluzowce, opowiem wam dzisiaj na czym w dużej mierze polega klasyfikacja wszystkich organizmów na Ziemi. Generalnie, dzielimy je na trzy grupy (domeny): Eukariota, Bacteria i Archea, w dużej mierze bazującej na formie materiału genetycznego w ich komórkach. Podczas gdy Bacteria i Archea posiadają jedynie nić materiału genetycznego unoszącą się w cytoplazmie, Eukariota mogą cieszyć się pełnoprawnymi jądrami komórkowymi.
Jeśli łapiecie temat, to pozwolę sobie bardziej namieszać – Eukariota dzielą się na 4 kolejne grupy, czyli królestwa. Znajdziemy pośród nich zwierzęta, rośliny, grzyby oraz Protista. I o ile rozumiemy pierwsze trzy, czym są Protista?
Mówiąc brzydko, Protista to zsyp taksonomiczny dla wszystkich organizmów, które posiadają jadro komórkowe, ale nie pasują do trzech pozostałych królestw. Znajdziemy tam więc na przykład pantofelki, ameby, okrzemki czy właśnie śluzowce. Śluzowce poruszają się (jak zwierzęta) i wytwarzają zarodniki (jak grzyby) oraz odpowiadają na bodźce takie jak temperatura czy światło. Nie ma się więc co dziwić, że ciężko takich kolegów dopasować w jedną kategorię taksonomiczną.
Takim śluzowcem jest właśnie ten nasz Blob. Żółciutki jak cytrynka i ruchliwy jak bardzo wolny ślimak, Physarum polycephalum bezczelnie wpełza na pierwsze strony wszystkich serwisów informacyjnych i pozwala dziennikarzom pisać biologiczne bzdury. Pomijając bzdurki w kwestii taksonomii, naprawdę zabawne są teksty zawierające stwierdzenia w stylu „Nie ma żołądka, nie ma oczu, a potrafi wykrywać jedzenie, konsumować i je trawić.”, pokazujące, że niektórzy to nie wiedzą o istnieniu meduz, gąbek czy innych bezkręgowców pozbawionych pewnych organów.
Kolejna informacja w kwestii bloba dotyczy jego 720 płci. Wiem, brzmi szokująco i dramatycznie; ciężko jednak mówić tutaj stricte o płciach. Rozmnażanie Physarum polycephalum opiera się na trzech obszarach chromosomalnych. Obszar A posiada 16 wariacji, obszar B posiada 15, a obszar C posiada 3. Nie obowiązuje tutaj łączenie się w pary jak samce i samice, a odpowiednie dopasowanie alleli na chromosomach, determinujące, w jaki sposób przebiega dziedziczenie mitochondriów i czy w ogóle jest ono możliwe. To właśnie z tych kombinacji powstaje magiczny numerek 720!
Prawdziwie fascynujące są jednak inne kwestie, nie jakieś tam płci czy braki oczu. Śluzowce wykazują niesamowitą zdolność uczenia się opartą na bodźcach chemicznych, a pozyskaną wiedzę są w stanie UDOSTĘPNIĆ innym osobnikom przez połączenie się z nimi. Najpewniej wynika to z faktu zachowywania się receptorów podczas kontaktu z czynnikiem wewnętrznym oraz późniejszym przekazaniem elementów receptorowych drugiemu osobnikowi.
Trochę trudniejsza od wytłumaczenia może być jednak inna cecha naszego śluzowca, jaką jest umiejętność nawigacji. W wyniku wielokrotnych doświadczeń, udowodniono, że tego typu organizmy potrafią odnajdywać się w labiryntach lub wybierać drogę najkrótszą z możliwych, rozwiązując różnego rodzaju problemy matematyczne.
A jakby tego było mało, to Physarum polycephalum świetnie rośnie w warunkach laboratoryjnych. Normalnie idealne zwierzątko, zje wszystko co mu dasz, pomoże dziecku w pracy domowej, a potem jeszcze opracuje plan budowy metra w Warszawie z uwzględnieniem 14 nowych linii.
I ewentualnie opanuje świat. Ale to dopiero jak pójdziecie spać.
Źródło: AFP News Agency
P.S. Tak się tymi clickbaitami zdenerwowałam, że musiałam napisać coś swojego. Mam nadzieję, że tutaj faktycznie się czegoś dowiecie!