Dzisiaj porozmawiamy sobie o larwie mrówkolewa pospolitego, jednego z ośmiu gatunków mrówkolwowatych w Polsce. Pewnie kiedyś go spotkaliście jako formę dorosłą, uznając za niesamowicie długą muchę lub chudziutką ważkę; larwa to jednak zupełnie inne, wyjątkowe stworzenia.
Przede wszystkim, larwy mrówkolwa są nielotne i przypominają kosmitów, którzy pojawią się w jakimś horrorze sci-fi pod tytułem „Marsjańska pustynia”. Chociaż osiągają mniej więcej jeden centymetr, młodociane mrówkolwy mogą być prawdziwym postrachem okolicy. Swój terror rozpoczynają od wykopania lejka za pomocą tych sporych żuwaczek. Lejek musi być w sam raz, nie za stromy i nie za łagodny. Musi zawierać także jedynie piasek, żadnych kamyczków, patyczków czy wstrętnych, plastikowych śmieci. Mrówkolew siedzi na dnie lejka, zakopany, spokojny, cierpliwy. Czekający na mrówki.
Właśnie mrówki nasz dzisiejszy lew preferuje, ponieważ sporo podróżują pieszo, często przez tereny piaszczyste. Drepcząc sobie do mrowiska, mogą one próbować przejść przez załamanie terenu, jakim jest lejek – jeśli jednak lejek jest odpowiednio wyprofilowany, już z niego nie wyjdą. Wiem, zabrzmiało to mrocznie, ale lejki działają trochę jak rośliny owadożerne. Im bardziej ofiara próbuje uciec, tym bardziej pogarsza swoją sytuację. Jak już wspomniałam, w lejku nie mogą znajdować się żadne elementy poza piaskiem, ponieważ właśnie piasek jest prawdziwą pułapką. Otóż kiedy jakiś owad (czy też pająk lub inny stawonóg) wejdzie do lejka, będzie naturalnie próbował wyjść. Jego ruchy spowodują ruch piasku, który najzwyczajniej świecie będzie się osuwał na pechowego owada. Owad będzie zakopywał się więc głębiej i głębiej, zjeżdżając tuż do środka lejka, w którym czeka głodna larwa. Za sprawą wielu włosków na ciele nie tylko unieruchamia się ona pomiędzy ziarenkami niczym kotwica, ale także wyczuwa drgania otoczenia i wie, kiedy otworzyć żuwaczki. W najbardziej dogodnym momencie wbija je ona w ciało ofiary i wpuszcza soki trawienne, czekając, aż wnętrzności zamienią się w koktajl białkowy. Po wypiciu koktajlu, larwa ruchem głowy wyrzuca szczątki poza lejek i nieco się wysuwa, aby przystąpić do naprawiania swojej misternej pułapki. A potem czeka.
Na obiad z dowozem.
Kto jest głodny?
Autor: Wikimedia Commons
Dzisiejsze odjechane zwierzątko podpowiedziała Kamila Popko.