Może uznacie, że patrzycie na tę salamandrę z dziwnej perspektywy albo skurczyła się ona w praniu; jej nietypowe proporcje ciała wynikają jednak z nietypowego jak na płaza rozmiaru. A ten rozmiar to półtora metra długości.
Tak, salamandra olbrzymia chińska naprawdę jest olbrzymia, ale to nic dziwnego, w końcu jest największym płazem na tej planecie. Endemiczna dla rzeki Jangcy, nasza Andrias davidianu swoje dnie spędza na zjadaniu wszystkiego, co się da – zaczynając od owadów i kończąc na drobnych ssakach ziemno-wodnych. Duży zwierz ma duży apetyt, najchętniej wybierając kraby słodkowodne, a w desperackich warunkach, mniejszych przedstawicieli swojego gatunku.
Z tym gatunkiem to jednak nie jest tak całkiem prosto, ponieważ ta gigantyczna salamandra zdaje się niezbyt przejmować jakąś ludzką systematyką. Chociaż teoretycznie Andrias davidianus jest jednym z trzech gatunków rodzaju Andrias, niektóre badania sugerują, że jest ich tak naprawdę osiem! Stwierdzenie jednak dokładnej liczby owych gatunków jest niezmiernie trudne, bo osobników z tego rodzaju to ze świecą (lub wodoodporną latarką) szukać. Znaczy takich dzikich przynajmniej.
Praktycznie całą znaną populację Andrias davidianus stanowią osobniki hodowane w wodnych zagrodach, trochę w stylu krów, a trochę w stylu ryb. Pomimo faktu, że są krytycznie zagrożone, całe mnóstwo mieszkańców Chin uważa je za prawdziwy delikates i cudowne lekarstwo na wszelkie dolegliwości.
A przecież to jakieś 50 kilogramów czystej miłości.
Autor: Petr Hamerník