Menu Zamknij

Hyptiotes cavatus

Ostatnio podpadłam wam chyba tym tłustym, włochatym ptasznikiem, więc dzisiaj taki chyba niezbyt przerażający pająk. Znaczy, zależy jak na to patrzeć. Kilka milimetrów wielkości? Niestraszne. Pająk jako żywa katapulta? No to już brzmi strasznie.
Ale po kolei. Zacząć należy od faktu, że Hyptiotes cavatus należy do rodziny Uloboridae, z czego na pewno naśmiewały się inne pająki w przedszkolu. No jak to, pająk bez jadu? Nie dość, że pośmiewisko, to jeszcze taki biedak musi wymyślić jakiś sensowny sposób polowania na ofiary.
U wielu pająków sieć nie jest ostatecznym narzędziem morderstwa, a jedynie pomocą – kiedy jakiś biedny owad złapie się, właściciel wbija w niego swoje kły i wpuszcza jad razem z kwasami żołądkowymi. Ofiara fizycznie rozpuszcza się, żeby zostać wciągnięta przez naszego pająka niczym wysokobiałkowe smoothie. Pozostaje wówczas jedynie pusta „skorupa” po pechowym owadzie.
Hyptiotes cavatus nie mógł jednak polegać na jadzie, postawił więc swoją ewolucyjną energię zainwestować w coś innego. Buduje on trójkątną sieć, niezbyt co prawda imponującą, ale wystarczającą. Ważne jest, aby jedno z jej włókien było dłuższe niż pozostałe – pająk pociągnie je za sobą i przycupnie spory kawałek od sieci, trzymając się czegoś i oczekując. Kiedy pojawia się zdobycz, napięcie rośnie, zarówno metaforyczne, jak i fizycznie; Hyptiotes cavatus odczuwa wibracje włókien powodowane przez szamoczącą się ofiarę. Na taki sygnał nasz ośmionogi bohater pozwala fizyce zadziałać i razem z włóknem wystrzeliwuje w powietrze, powodując zapadnięcie się sieci. Oplata się ona dookoła ofiary, przez co nasz Hyptiotes ma pewność, że mu nie ucieknie. Może teraz w spokoju rozpuszczać ją od zewnątrz i rozkoszować się popołudniową przekąską.
Fizyka jest wspaniała, prawda?

Źródło: iNaturalist

Opublikowano wPajęczaki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.