Jeśli nie wiecie, co się na tym zdjęciu zadziało, to nie martwcie się, ja też nie wiem. Ale wciąż postaram się to jednak wyjaśnić.
To „coś” na zdjęciu to Cyphonia clavata, czyli udający mrówkę przedstawiciel zgarbowatych. Zgarbowate to… owady. Ciężko opisać je inaczej, bo to ten rodzaj taksonomicznej rodziny, przy której ewolucja wypiła trzy butelki wina. Ustalmy sobie tylko wstępnie, że to pluskwiaki różnoskrzydłe z imponująco rozbudowaną płytką przeplecza.
U naszego dzisiejszego Cyphonia clavata ten wyrostek ma udawać mrówkę, a przynajmniej jakąś fajną mrówkę z Ameryki Południowej, ojczyzny tego zgarbowatego. Mrówki tam są o wiele mniej fajne od naszych mróweczek, bo (z reguły) zdecydowanie bardziej trujące, kolczaste i stające w gardle. Wygodnie jest wiec na pewno udawać taką mrówkę, jeśli nie chcemy być zjedzeni.
Dodatkowo, cała ta narośl sprawia wrażenie mrówki „idącej do tyłu” w czasie, gdy nasz bohater posta idzie sobie normalnie do przodu. Mrówki do tyłu będą chodzić w razie podenerwowania (na przykład przed ważnym przesłuchaniem teatralnym) lub ze strachu (jak zobaczą pająka w łazience). Na widok takiej czarnej mróweczki, a raczej w sumie mrówy przez duże M, wielu potencjalnych drapieżników Cyphonia clavata zastanowi się dwa lub nawet trzy razy.
Lub i więcej, jeśli ich umiejętność liczenia wykracza poza te cyfry. Ale z reguły nie.
Autor: Katja Schulz
Dzisiejsze odjechane zwierzątko nadesłał Krzysztof Kozłowski.
P.S. Jeśli widząc to zdjęcie, pomyśleliście „Gdzie tutaj jest mrówka niby” – to zapraszam niżej.
