Srokosz to świetny ptak, taki nie za mały i nie za duży. Znany ze stylowego makijażu oka, ten ptaszek dzieli się na kilka bliżej nieokreślonych podgatunków, ponieważ ornitolodzy jakoś nie bardzo mogą się dogadać. Wszystkie będą jednak preferować miejsca o rzadkiej, niewysokiej roślinności z tak zwanymi czatowniami – wyższymi od innych punktami, takimi jak obumarłe wierzchołki drzewa, linie wysokiego napięcia czy słupki graniczne.
Takie czatownie pozwalają srokoszom na wypatrywanie potencjalne zdobyczy w wygodny sposób, bez nadmiernego męczenia się i latania. A zdobyczą dzierzb może być wszystko, owady, żaby, jaszczurki, myszy i nawet inne ptaki. Ulubiony posiłek srokoszy to jednak norniki, drobne gryzonie z rodziny chomikowatych. Norniki ważą często jednak tyle samo co dzierzby lub niewiele mniej. Ciężko sobie wyobrazić więc, że jakiś ptak połyka takiego ssaka w całości jak to ma miejsce z owadami czy drobnymi płazami.
Najprościej jest więc zachomikować dużą zdobycz na później. Srokosze nabijają więc (martwe już) zwierzęta na ciernie, gałązki, odstającą korę czy sęki. Takie smakowite posiłki znikają w przeciągu maksymalnie trzy dni, stopniowo podjadane.
Jeśli natomiast zdobyczy nie da się wygodnie nabić – bo takiego miejsca w pobliżu nie ma lub jest to na przykład ślimak z muszlą – dzierzba srokosz upchnie ją w jakąś szparę.
Więc tak, dzierzba srokosz to dobry kumpel, jeśli chodzi o ukrywa ciał. Po prostu je zjada.
Źródło: iNaturalist
Dzisiejsze odjechane zwierzątko nadesłał Olaf Brzozowski.