Znacie to uczucie, kiedy jesteście jaszczurką, ale zawsze myśleliście o byciu ropuchą? Bo frynosoma zna. Frynosoma chciała być ropuchą, ale trochę nie wyszło i została symulacją rozjechanej jaszczurki. Jest więc jej odrobinkę wstyd i ukrywa się przez to na pustyni, a dokładniej na wszystkich pustyniach zachodniego USA. Ułatwia jej to spłaszczona sylwetka, beżowe ubarwienie i liczne kolce, tworzące ogółem porowatą powierzchnię – gładkie powierzchnie w takim środowisku będą rzucać się w oczy.
Kolce znajdujące się na grzbiecie są przekształconymi łuskami podczas gdy kolce na głowie (a raczej rogi) są strukturami kostnymi. Te rogi zdziwią was również swoją funkcją, bo wcale nie służą do walki, ale do obrony. Jeśli jakiś drapieżnik (głównie ptak) zdecyduje połakomić się na naszego jaszczuro-ropucha, odchyli on głowę do tyłu, uniemożliwiając złapanie za szyję.
Działa to jednak tylko w przypadku ptaków, co więc z innymi drapieżnikami, jak na przykład ssaki? Spokojnie, frynosoma radzi sobie z nimi równie dobrze. Po prostu tryska krwią z oczu, co nie tylko jest odrobinkę przerażające, ale również dosyć niesmaczne.
Znaczy nie wiem, nie próbowałam. Ale przynajmniej tak twierdzą wszystkie ssaki, którym obrona frynosomy pozostawiła niesmak w ustach.
Niesmaczna i niesmak, czaicie? Możecie się śmiać, to już ten moment.
Autor: Robb Hannawacker dla Joshua Tree National Park
Dzisiejsze odjechane zwierzątko nadesłała Patrycja Kasprzak.