Dzisiaj spełniam wasze przysyłane w wiadomościach prywatnych prośby, czyli prezentuję wam aksolotla!
Pospolicie określana jako aksolotl, to chyba najszerzej znane odjechane zwierzątko naszej planety. Trochę płaz i trochę ryba, aksolotl to tak naprawdę nazwa postaci larwalnej ambystomy. W takiej postaci ten nasz gatunek spędza całe życie i nigdy nie przechodzi w formę dorosłą. Wynika to z genetycznie niskiej produkcji tyroksyny w tarczycy. Brak tyroksyny nie pozwala na zakomunikowanie organizmowi, że czas na dorośnięcie i tak oto ten uśmiechnięty pyszczek otoczony skrzelami pozostaje „wiecznie” młody. Nie oznacza to jednak, że mamy tutaj problemy z rozmnażaniem. Występująca neotenia umożliwia rozmnażanie się już larwom, jednak to nie ona jest wierzchołkiem góry lodowej.
Aksolotle to prawdziwi twardziele. Niesamowita zdolność regeneracji fascynuje naukowców od dawna. Odrastający kawałek obgryzionego ogona czy kawałek łapki nie jest szczególnie imponujący, ale regeneracja fragmentów serca czy mózgu już tak. Nic więc dziwnego, że aksolotle znajdują się w wielu laboratoriach jako obiekty badań nad transplantacją organów.
Aksolotle popularniejsze są już chyba tylko w hodowli. Pocieszne mordki, różne kolory (od naturalnie czarnych do hodowlanych albinosów) i fakt, że to płazy żyjące w akwariach takich jak ryby. Tylko nie można trzymać ich z tymi rybkami, bo zostaną zeżarte.
Rybki oczywiście.
Źródło: Reactionary Tales
